-Uciekaj!- usłyszałam. Zerwałam
się gwałtownie z łóżka. Zawołałam mojego sześcioletniego brata Roy’a i mamę.
Roy przybiegł od razu, lecz mama chyba jeszcze spała. Wyprowadziłam brata na
dwór i zostawiłam pod opieką Sue.
Wbiegłam szybko do pokoju mamy i
chciałam ją obudzić. Nagle serce mi stanęło. Jej oczy były tępo wpatrzone w
sufit. Nie oddychała. Jej serce nie biło.
Miałam ochotę rozwalić na strzępy
wszystko dookoła. Wrzeszczałam. Płakałam. Z budynku wyprowadzili mnie Strażnicy
Pokoju.
Burmistrz wyjątkowo zgodził się,
abyśmy wraz z Roy’em zamieszkali z Sue i jej mamą, która usilnie o to prosiła.
Mieliśmy wyjątkowe szczęście. Zwykle sieroty trafiają do domu komunalnego. Głód, ciężka praca, brak miłości. Nie
chciałabym tego doświadczyć.
Przez następne kilka dni tylko płakałam
i starałam się nie psuć dekoracji, które robiłam na zamówienie Kapitolińczyków.
Każdego dnia dostawałam spis rzeczy, jakie mam wykonać. Byłam przytłoczona
pracami.
Roy był jeszcze za młody, żeby
zrozumieć jak okrutna jest śmierć. Nie miałam oparcia w nikim oprócz Sue i jej
mamy.
Piątego dnia po śmierci mamy
odbył się pogrzeb. Nie chcę wspominać tego zdarzenia. Było zbyt trudne dla
mojej psychiki. Drugi pogrzeb rodzica w moim życiu…
Po pogrzebie do naszego nowego
domu przyniesiono rzeczy, które ocalały. Zdziwiłam się, że było ich tak dużo.
Spojrzałam na pudła. Było ich
siedem, jedno znacznie przewyższające wielkością inne.
W pierwszym były ubrania moje, w
drugim Roy’a, w trzecim mamy, w czwartym drobne przedmioty użytku codziennego,
w piątym żywność, która ocalała. Dopiero szóste faktycznie przyciągnęło moją
uwagę. W najmniejszym z pudełek ulokowana była stara pozytywka. Nakręciłam ją.
Usłyszałam piękną melodię.
Oczy zaszły mi łzami. Wiedziałam,
co jest w największym pudle.
Harfa mamy. To na niej grywała tą
melodię. Obiecała, że kiedyś mnie
nauczy. Nie zdążyła.
Lecz dalej była w moim sercu i
wiedziałam jak grać; wprawiłam w osłupienie Sue stojącą obok. Z wrażenia
stłukła talerz, który trzymała w dłoniach.
Nie pamiętam, czy dostałam karę
za ten talerz.
Pamiętam tylko, że od tego czasu,
codziennie wieczorem gram na harfie.
Zawsze tą samą melodię.
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za to, że wszystkie moje bohaterki muszą grać na harfie, ale nie umiem się powstrzymać :P Mam nadzieję, że blog się podoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz