piątek, 26 kwietnia 2013

16.


Nad rankiem obudził mnie wystrzał armaty. Przeraziłam się, bo w pierwszej chwili nie wiedziałam, co to. Zdałam sobie sprawę, że wczoraj armaty musiały zabrzmieć podczas mojego biegu, kiedy nie zwracałam uwagi na nic i na nikogo.
Miałam nadzieję, że zginął ktoś z zawodowców, ale rozsądek mówi, że jest inaczej. Oni  są razem.
Polują na mnie.
Wciąż płaczę. Doprowadzam się jednak do porządku w źródle i idę obadać okolicę.
Czuję się pewnie z tuzinem noży za pasem. Zdejmuję plecak, wyciągam chleb i konserwę. Zmęczona siadam na jakimś starym pniu i zaczynam rozkoszować się posiłkiem. Przy rarytasach z Kapitolu smakuje to wręcz śmiesznie, ale jest sto razy pyszniejsze, niż to, co jemy zwykle w dystrykcie, więc posiłek całkowicie mnie nasyca, a przy okazji mogę zająć czymś ręce odrywając małe kawałki chleba i nakładając na nie mielonkę prowizoryczną łyżką zrobioną z wieczka puszki.
Najedzona, w końcu wstałam i zaczęłam dalej spacerować, nie oddalając się zbytnio od jaskini.
Obserwuję okolicę.
Praktycznie cała arena to jeden, wielki las.
Jakby stworzona dla trybutów z Siódemki.
Szkoda, że mój brat stracił życie, z własnej woli, zanim Igrzyska się zaczęły.
Mimo, że całe życie spędziłam w lesie, to większości okazów tutejszych roślin i zwierząt nie poznaję. Domyśliłam się, że pochodzą z laboratoriów Kapitolu i nie są prawdziwe.
Nie ufam niczemu, co mogę tu znaleźć, na razie zwierzęta są jednak niegroźne, więc nie muszę używać broni.
Nie słyszę, nie widzę i nie wyczuwam ludzkiej obecności. Przynajmniej w promieniu kilku kilometrów nie ma żadnego trybuta.
W końcu stwierdziłam, że nie ma się co męczyć i wróciłam do jaskini.
Zauważyłam, że mam gościa.
Wyglądało to na skrzyżowanie kota, psa i wiewiórki.
W każdym razie wyglądało dosyć słodko, ale bałam się. Nie mogłam niczemu tutaj ufać. Wiedziałam, że to jakiś rodzaj pułapki.
Cofnęłam się o krok do tyłu i nagle krzyknęłam, bo wpadłam na kogoś. Automatycznie sięgnęłam po nóż i odwróciłam się.
-Spokojnie. Nic ci nie zrobię-przede mną stała Diana-On zresztą też-tu wskazała na zwierze, czymkolwiek było.
Uniosłam brwi.
Opuściłam nóż, ale nie schowałam go.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, przykucnęła i zaczęła głaskać zwierzaka za uchem i pod brodą. Zwierze wydało z siebie dziwny pomruk podobny do mruczenia kota, ale grubszy i bardziej gardłowy i zaczęło się ocierać o nogi Diany.
Uśmiechnęłam się po raz pierwszy od rozpoczęcia Igrzysk.
-Jak to coś właściwie się nazywa?-pytam.
-Nazywam to drzewiakiem. A tak naprawdę to nie mam pojęcia. Zakumplowałam się z jednym, ale w końcu musiałam go zabić, bo nie zdobyłam nic do jedzenia przy Rogu. Żal mi go było, ale głód był silniejszy, a w okolicy nie było żadnych innych zwierzaków.
Pokiwałam głową.
-Szkoda. Ale drzewiak to dobra nazwa.
Śmiałyśmy się chwilkę, a później zaproponowałam sojusz.
-Odszukałam cię właśnie po to-Diana ochoczo pokiwała głową.
W oczach tej filigranowej czternastolatki dostrzegłam radość.
Usiadłam przy niej i też zaczęłam głaskać drzewiaka.
Miał mięciutką sierść.
-Mogę go wziąć na ręce?-zapytałam.
Diana chwilę się zastanowiła.
-Raczej tak.
Podniosłam delikatnie zwierzątko z ziemi, usiadłam i położyłam je na swoich kolanach.
Drzewiak spojrzał na mnie ślicznymi oczętami i ułożył się w dziwnej pozycji, tak, że brzuszek był u góry.
Głaskałam go przez chwilę, ale coś mi się nie zgadzało.
-Jak myślisz? Po co dają na arenę takie milusie zwierzęta?-zapytałam tknięta złym przeczuciem.
-Może, żebyśmy nie chcieli ich zabijać i mieli wyrzuty sumienia? Chociaż ja myślę, że chcą po prostu uśpić naszą czujność. Ani się obejrzysz, a zamiast ślicznych stworzonek będą mordercze bestie.
Kiwnęłam głową. Teoria się zgadzała.
Huk armaty przerwał naszą rozmowę.
Wieczorem leżałyśmy obok siebie, a drzewiak ogrzewał nas swoim gorącym ciałkiem, leżąc między nami. Nie bałam się, że Diana coś mi zrobi.
Pojawił się przed nami pokaz martwych.
Dziś tylko dwoje.
Roxanne i Charlie z Ósemki.
Pewnie zawodowcy zastawili na nich pułapkę.
Najbardziej przeraża mnie świadomość, że to ja jestem ich następnym celem, i nie spoczną, póki nie będę martwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz